Człowiek inteligentny emocjonalnie potrafi harmonijnie godzić to, co dyktuje mu głowa, z tym, co nakazuje mu serce. Dzięki temu jest pewny siebie, energiczny, tryska pomysłami, potrafi radzić sobie ze stresem, umie dogadywać się z innymi, ma optymistyczne nastawienie do życia, nie boi się zmian i zawsze postępuje w zgodzie z samym sobą.
Emanacja to również to, co promieniuje lub się wydziela. Co ciekawe, dawniej emanacją (symbol chemiczny Em) był nazywany jeden z pierwiastków chemicznych. Obecnie nosi on nazwę radon (symbol chemiczny Rn). 2W znaczeniu przenośnym pod pojęciem emanacji rozumiemy także uzewnętrznianie się czegoś.
Emocje społeczne to te stany, które pojawiają się tylko wtedy, gdy przebywamy w towarzystwie jednej lub więcej osób. Przykładem tego może być wstyd, uczucie, które zasadniczo powstaje z umieszczania własnej wartości w oczach innych. Są to zarówno pozytywne, jak i negatywne doświadczenia, które organizują nasze relacje, a nawet
Vay Tiền Nhanh. Umiejętność rozpoznawania własnych emocji jest jedną z cenniejszych umiejętności życiowych. Osiągnięcie stanu samokontroli emocjonalnej pomaga pokonać lęk lub opanować złość i gniew. Zarządzanie emocjami pozwala odpowiednio zareagować wszędzie tam, gdzie emocje nas z identyfikacją własnych emocjiCzy masz czasami uczucie, że emocje Cię zalewają i tracisz nad sobą kontrolę? Nie wiesz już, co tak naprawdę czujesz i co się z Tobą dzieje. Sto myśli kłębi Ci się w głowie i w żaden sposób nie potrafisz uspokoić tego wewnętrznego rozedrgania. Myślisz, że oszalałaś. Pragniesz odzyskać kontrolę nad swoim wnętrzem, ale nie wiesz, w jaki sposób to taki stan nie jest Ci obcy, to prawdopodobnie nigdy nie zastanawiałaś się nad tym, co to jest zarządzanie emocjami. Być może masz trudności z identyfikacją własnych emocji, z ich rozpoznaniem i problem bierze się stąd, że w przeszłości byłaś zmuszana do wyrażania emocji nieadekwatnych do tego, jak się faktycznie czułaś. Mogłaś też być zachęcana do odczuwania poczucia winy z powodu emocji, które próbowałaś wyrażać. Twoje pragnienia i emocje, które o nich mówiły, nie podobały się innym osobom. W związku z tym wytworzyłaś w sobie mechanizm obronny. Tłumiłaś emocje, albo zepchnęłaś je tak głęboko do podświadomości, że nie tylko inni już ich nie widzieli, ale także Ty sama przestałaś pozwalać sobie na odczuwanie czegokolwiek. Wyłączyłaś swoje emocje, jak lampkę nocną i dlatego dziś tak trudno jest Ci zidentyfikować to, jak naprawdę się czujesz i jakie emocje Ci informacja jest taka, że ten stan można zmienić. Można na powrót włączyć to światło, dzięki któremu znów zaczniesz czuć i rozpoznawać swoje emocjami jest możliwe. Tylko skąd biorą się moje emocje?Emocje są odpowiedzią na myśli, które pojawiają się w Twojej głowie w związku z wystąpieniem określonej sytuacji. Pierwsze są okoliczności: jakaś sytuacja się wydarza i to wywołuje w Tobie określone myśli, interpretujące tę sytuację. W odpowiedzi na te myśli, pojawiają się > Myśli > EmocjeEmocje są więc psychologiczną interpretacją, w którą ubierasz myśli, związane z tym, co dzieje się w Twoim życiu. Są etykietą, którą nieświadomie przypisujesz temu, co myślisz o sytuacji, która akurat się dzieje. W ten sposób nadajesz jej znaczenie, jakie kiedyś zostało wgrane do Twojej opisany powyżej jest tak naprawdę chemiczną reakcją, zachodzącą w Twoim organizmie z szybkością błyskawicy. W Twoim ciele dzieje się coś, co jest kalką tych sytuacji z przeszłości, gdy byłaś zmuszona pohamować wyrażanie emocji, które nie podobały się innym. Ciało wiele pamięta. Ciało ma pamięć emocjami polega na zrozumieniu tego procesu i wykorzystaniu określonych myśli do zmiany emocji. Bo zauważ, że gdy zmienisz myślenie na temat określonej sytuacji, zmienisz też swoje emocje. Spróbuję Ci to wyjaśnić bardziej obrazowo. Rozważmy sytuację, w której boisz się psów, ponieważ, gdy byłaś dzieckiem, mówiono Ci, że psy gryzą. Nigdy nie dostałaś szansy na sprawdzenie tego w rzeczywistości, ponieważ odciągano Cię od każdego napotkanego psa. Nie mogłaś go nawet pogłaskać, więc nie przekonałaś się, że miękkie futerko i wilgotny język nie chcą zrobić ci krzywdy. Gdy dziś widzisz psa, wychodzącego wprost na Ciebie zza zakrętu, w podświadomości pojawia się myśl „psy gryzą”, a w odpowiedzi na to pojawiają się określone emocje: strach i lęk. Jeśli mogłabyś zmienić tę myśl: „psy gryzą” na: „psy mnie lubią”, nie odczuwałabyś strachu, a tylko radość, związaną z możliwością wtulenia się w miękką, psią emocjami polega właśnie na zidentyfikowaniu swoich emocji w określonych sytuacjach i nadaniu im nowych etykiet. Zastąpieniu starych – chorych wzorców, nowymi – zdrowymi i adekwatnymi do sytuacji. Nie jest to łatwe. Wymaga długiej pracy i doskonałego poznania siebie. Jednak zrozumienie, jak to w rzeczywistości działa, jest już pierwszym krokiem na drodze do zbudowania swojego silnego, emocjonalnego „ja”.Sposoby na rozpoznawanie własnych emocjiJest właściwie tylko jeden skuteczny sposób rozpoznawania własnych emocji. Jest to wychwytywanie różnych stanów emocjonalnych i zadawanie sobie pytań, czego one dotyczą. To taka autoanaliza emocji, których doświadczasz. Ta metoda pozwala uświadomić sobie własne emocje i je identyfikować w taki sposób, aby z czasem nauczyć się działać tuż przed wystąpieniem emocji i kierować myśli w stronę emocji pozytywnych, zamiast negatywnych, które niszczą. Takie zarządzanie emocjami pozwala z czasem osiągnąć całkiem niezłą świadomość własnych stanów emocjonalnych. Uczy je identyfikować i zmniejszać te, które są niechciane, jak na przykład lęk, czy coach, regularnie pracuję z moimi Klientkami nad zarządzaniem emocjami. Wiesz, jak to jest – zapisujesz się na sesję z myślą, że będziesz pracować nad konkretną zmianą życiową, a potem pojawiają się emocje i okazuje się, że nie możesz ruszyć dalej, jeśli ich nie przepracujesz. Zresztą, zmiana emocji na wspierające, to także zmiana Twojego życia na lepsze. Jeśli czujesz, że powinnaś przyjrzeć się swoim emocjom, możesz to zrobić podczas darmowej konsultacji ze zapobiegać silnemu „rozkręceniu się” emocji, których nie chcemy. Weźmy na przykład lęk. Gdy już wiesz, jaka sytuacja wywołuje w Tobie lęk, to możesz tak pokierować swoimi myślami, które pojawiają się w tej konkretnej sytuacji, żeby ten lęk ograniczyć. Złapany na samym początku, tuż po pojawieniu się myśli, będącej reakcją na wystąpienie określonej sytuacji, może zostać zminimalizowany. Wymaga to zmiany stereotypowych myśli, pojawiających się w Twojej głowie i praktyki. Nic nie zmieni się samo, dopóki nie podejmiesz działania i nie postarasz się być w tym działaniu pomyśleć „ten pies mnie ugryzie”, możesz zupełnie zignorować obecność psa poprzez zajęcie myśli czymś innym. Możesz wykonać jakąś czynność, która zajmie cię na tyle, że odwróci Twoją uwagę od psa, którego się boisz. Możesz chwycić za telefon i do kogoś zadzwonić, albo przeskrolować Facebook w poszukiwaniu czegoś, co skieruje twoje myśli na inne tory. Dobrym sposobem jest też szybki dostęp do muzyki. Gdy włożysz słuchawki do uszu i posłuchasz ulubionych dźwięków, Twoje myśli popłyną w całkiem innym kierunku. Polecam Ci moją ulubioną Susan Wong. W towarzystwie jej głosu, szybko odwrócisz swoją uwagę od niechcianych częściej będziesz ćwiczyć zarządzanie emocjami w ten sposób, tym szybciej zauważysz efekty. Pytaj siebie, co czujesz. Analizuj sytuacje, które Cię spotykają. Rozkładaj je na czynniki pierwsze i sprawdzaj swoje stereotypowe myśli. Skąd wiem, że psy gryzą? Czy to jest fakt, czy komunikat, który kiedyś otrzymałam? Im więcej wiesz o swoich emocjach, tym łatwiej złapiesz je na gorącym uczynku. Taka świadomość własnych stanów emocjonalnych, pomaga kierować nimi w określony sposób, zmniejszając emocje, których nie sądzisz, czy jesteś w stanie identyfikować własne emocje? Czy może zarządzanie emocjami w ten sposób wydaje Ci się całkowicie niemożliwe?
Zalewają nas informacje. Są wszędzie. Opinie, podejrzenia, sugestie, aluzje, fakty i tezy, wszystko miesza się w jednym szalonym kotle. Nic wiec dziwnego, że łatwo rozprzestrzeniają się idee wadliwe, bzdurne lub wręcz szkodliwe. Wzmacnia to jeszcze jedno z licznych ograniczeń naszej pamięci, „niepamięć źródła”. Sprawia ona, że po jakimś czasie nie jesteśmy w stanie dobrze rozróżnić między czymś, o czym tylko usłyszeliśmy, a czymś co udało nam się potwierdzić. Pojawia się więc pytanie – jak rozpoznać, że dana rzecz jest prawdziwa? Na czym się opierać? Lubię dyskutować. Tak, wiem, wielkie zaskoczenie, prawda? :) Ale na serio, lubię to, uważam to za intelektualną rozrywkę. Z tego powodu bardzo bym chciał, aby dyskusję, w których biorę udział były na pewnym poziomie, by opierały się na sensownych, uzasadnionych argumentach. Taka dyskusja jest po prostu większym wyzwaniem i bardziej przyjemna. Zmusza do myślenia, weryfikacji argumentów, pozwala się czegoś nauczyć, ewentualnie zmienić zdanie, daje też sporą satysfakcję. Niestety, uczestnicząc w wielu dyskusjach, nabrałem głębokiego żalu do faktu, że jako społeczeństwo nie mamy specjalnego uznania dla debaty. Różnimy się tym bardzo od krajów anglosaskich, gdzie debaty są istotna częścią nauki szkolnej i uniwersyteckiej, a kluby debat pozwalają na polerowanie umiejętności (i mogą być przepustką np. do kariery politycznej). Jednym z podstawowych braków, jakie mamy, jako społeczeństwo, jest wspomniany brak rozróżnienia miedzy jakością informacji. Opowieść sąsiada jest dla nas równie wiarygodna, jak analiza naukowa. Artykuł z ideologicznego tygodnika jest warty tyle samo, co raport niezależnego, międzynarodowego urzędu. „Moje widzimisie” jest porównywalne z twardymi faktami. Dlatego chciałem jasno powiedzieć: te rzeczy NIE SĄ sobie równe. Istnieje coś takiego jak hierarchia dowodów. Dopiero na jej szczycie stawiamy tzw. twarde dowody – i to one stanowią złoty standard argumentacji. Taka lista nie będzie pełna – zwłaszcza na niższych poziomach można dodać wiele wariantów. Wystarczy jednak wprowadzenie do tematu. Dowody można podzielić na trzy główne kategorie, o rosnącej sile: przesłanki, umiarkowane dowody i twarde dowody. Można również postarać się je przedstawić hierarchicznie w ramach tych kategorii. Poniżej znajdziesz propozycję takiego zestawienia. Przesłanki: Najsłabszej jakości dowody. Przesłanki dają podstawę by o czymś mówić i z braku lepszych dowodów muszą wystarczyć, ale nie mają żadnej mocy w porównaniu z dowodami wyższej kategorii. 1. Anegdoty – czyli historie i opowieści, rzeczy które zasłyszałeś, które przydarzyły się Tobie, Twoim znajomym, znajomym Twoich znajomych, itp. Anegdoty, wbrew potocznemu rozumieniu, nie muszą być zabawne, mogą być tragiczne. To jednak wciąż po prostu historie i opowieści. Pamięć płata nam figle, historie i opowieści lubimy ubarwiać, mieszać z innymi, mylić. Nawet swoje własne doświadczenie możemy po prostu błędnie interpretować. Dlatego anegdoty stanowią dowody absolutnie najniższej kategorii – choć, emocjonalnie, będą one dla nas zwykle najsilniejsze. 2. Twierdzenia logiczne – twierdzenia wysnute z czystej logiki mogą się wydawać sensowne, jest jednak bardzo prawdopodobne, że opierają się na wadliwych lub nieprawdziwych przesłankach i jako takie, nie będą wiarygodne. 3. Raporty prasowe, artykuły, filmy dokumentalne – niestety, ale media dbają głównie o oglądalność, sprzedaż i reklamy, a nie o fakty. Dlatego fakt, że coś przeczytałeś w książce, artykule, zobaczyłeś w filmie, nawet jeśli film pretendował pod dokument lub film naukowy, nie mówi nic o wartości tej treści i jej wiarygodności. Oczywiście, taki film może być wskazówką – ale zawsze należy wtedy sprawdzać źródła. PS. Artykuły w tym punkcie odnoszą się do artykułów prasowych, popularnych, itp. Artykuły publikowane w pismach typu peer review to szczególny przypadek. To gazety nie piszą samej prawdy i tylko prawdy? II. Umiarkowane dowody: Umiarkowane dowody zwykle wykazują, że coś miało miejsce. Problemem może być jednak interpretacja tego czegoś, lub fałszywy kontekst mu nadany. Dla przykładu, zdjęcie bomby może pokazywać, że gdzieś było coś co wyglądało jak bomba i prawdopodobnie było bombą. Ale zdjęcie bomby z Syrii można przedstawić jako zdjęcie bomby z Ukrainy. Albo może to być zdjęcie akcesorium z filmu, a nie prawdziwej bomby. Zdjęcie dziwnego światła na niebie jest po prostu zdjęciem dziwnego światła, nie jest, samo w sobie, dowodem na UFO. Itp. – zdjęcia, nagrania audio, autoryzowane wywiady, itp. – mówią że coś miało miejsce, ale warto zwracać uwagę na łatwość nadinterpretacji czy manipulacji. Pamiętaj, że samo przypisanie do czyjegoś zdjęcia cytatu nie znaczy jeszcze, że ten cytat faktycznie do tej osoby należy :) 5. Raporty mniejszych organizacji – im mniejsza organizacja, tym niestety większa szansa, że dla rozgłosu i ideologii będą naginali fakty. Np. Centrum Adama Smitha, publikująca raporty . wolności podatkowej, uparcie odmawia ujawnienia metodologii w oparciu o której wyliczają swój „dzień wolności podatkowej”, co niestety podważa ich wiarygodność. Takie raporty mogą być pewną wskazówką, ale warto je traktować z pewnym dystansem. 6. Prior probability – „uprzednie prawdopodobieństwo”, zestaw twardych dowodów, które mówią o prawdopodobieństwie zaistnienia danego zdarzenia, ale nie weryfikują tego zdarzenia bezpośrednio. Zdarzenie wybitnie mało prawdopodobne w świetle prior probability może wystąpić -ale szanse na to są skrajnie niewielkie. Zdarzenie wybitnie prawdopodobne w świetle prior probability wciąż nie musi zaistnieć. Dla przykładu – byłoby wybitnie prawdopodobne, że danego dnia (powiedzmy wypiłem kawę. Piję dużo kawy, praktycznie codziennie, prior probability tego, że danego, dowolnego dnia wypiłem kawę jest bardzo wysokie. Ale mógł mi się też zdarzyć dzień, kiedy jednak kawy nie wypiłem (bo np. robiłem sobie kilka dni przerwy), więc sam argument o prior probability nie jest wystarczający by stwierdzić z pewnością, że w dniu wypiłem kawę. Brak Ci twardych argumentów? Zapraszam do biblioteki… III. Twarde dowody: W tej kategorii mieszczą się w zasadzie wyłącznie badania naukowe, oficjalne dane rządowe oraz dużych, niezależnych organizacji, itp. Oczywiście, dla badań naukowych, itp. także istnieje wewnętrzna hierarchia i postaram się ją w zarysie odtworzyć. W poważnej dyskusji, jeśli tylko są dostępne, liczą się w zasadzie wyłącznie takie argumenty i takie dowody. 7. Akta sądowe – podkreślam, akta, nie wyroki. Sąd może wydać wyrok absurdalny z perspektywy faktów i nauki. Natomiast jeśli w toku sprawy pojawiłyby się dowody niezgodne z prawdą, należy oczekiwać, że przeciwna strona przynajmniej spróbowałaby je podważyć, co też znalazłoby ujście w aktach. Mogą być od tego oczywiście wyjątki, dlatego akta są najsłabszym z twardych dowodów. 8. Badania naukowe – artykuły opublikowane w pismach typu peer review* (przechodzące tzw. recenzje koleżeńską), co pozwala na weryfikację jakości badani. Najlepiej, gdy dany wynik jest potwierdzony w kilku badaniach, prowadzonych przez niezależne ośrodki – to minimalizuje szanse błędu, artefaktu badawczego, itp. *Tego typu pisma to stricte pisma naukowe, takie jak np. „Nature” czy „Journal of Cognitive Psychology”. Przedruki z wielu z nich możesz znaleźć np. w Google Scholar, niektóre, wydane w formie tzw. otwartego dostępu, możesz znaleźć w internecie (np. tytuły wydawane przez PLOS), duża część jest niestety trudno dostępna dla „zwykłych śmiertelników”, gdyż dostęp do nich kosztuje i to dużo. Streszczenia artykułów – ich podsumowania – dostępne są zwykle za darmo (dużą ich bazę z zakresu medycyny, terapii, itp. znajdziesz na PubMed), ale pełne artykuły są płatne i potrafią kosztować nawet kilkadziesiąt dolarów. Rozwiązaniem są tu biblioteki uniwersyteckie, które mają wykupiony dostęp do takich baz, ew. warto się zaprzyjaźnić ze studentami lub wykładowcami – może ktoś użyczy swojego konta, a większość uczelni daje dla swoich uczniów i kadry dostęp do dużych baz płatnych publikacji naukowych. 9. Raporty i analizy – twarde dane rządów, instytucji publicznych i niezależnych, wiarygodnych organizacji pozarządowych. Rządy i instytucje publiczne zwykle nie mogą w takich raportach kłamać pod odpowiedzialnością karną. Duże, niezależne organizacje pozarządowe ryzykują zwykle zbyt dużo, ich wiarygodność jest zbyt cenna, dlatego również warto im bardziej ufać. 10. Próby kliniczne (w medycynie, psychologii, weterynarii, itp.) – wyższej jakości badania, prowadzone na dużych grupach, z zachowaniem odpowiednich wymogów metodologicznych, pozwalają na jasne stwierdzenie czy coś działa czy nie. Oczywiście mowa o rzeczach publikowanych w pismach typu peer review. 11. Metaanalizy i systematyczne przeglądy badań – najwyższy poziom jakości dowodów. Przegląd szerokiego zakresu badań w danym temacie i połączenie wyników biorące pod uwagę ich jakość (większe i lepiej zaprojektowane badania są cenniejsze niż kiepsko zaprojektowane i mniejsze). Oczywiście ideałem jest tu systematycznych przegląd prób klinicznych. Tego typu publikacje są bardzo silnym argumentem i naprawdę trudno je zbić (choć jest to możliwe). Oczywiście, metaanalizy i systematyczne przeglądy badań mają sens, jeśli są publikowane w pismach typu peer review. Co istotne -to, że coś jest twardym dowodem nie znaczy, że jest niepodważalne. Badanie czy raport rządowy też można podważyć. Należy jednak wskazać jego konkretne słabości, konkretne błędy metodologiczne lub nadinterpretacje, jakie zostały w nim zawarte. Takim podważeniem nie będzie jednak – nie może być – dowód niższej kategorii. Podziel się tym tekstem ze znajomymi:
Stephen Covey to konsultant biznesowy, też ojcem dziewięciorga dzieci i dziadek… 51 wnucząt. Godził z sukcesem życie zawodowe i rodzinne, przyznawał się otwarcie do swojej wiary. A co nam daje 7 nawyków Coveya w konfliktach? Jak je wykorzystać? Dla mnie to jeden z najbardziej spójnych życiowo i zawodowo autorów. Jeśli jeszcze nie znasz jego książki „7 nawyków szczęśliwej rodziny” to bardzo polecam! Nawyk 1 – Bądź proaktywny W nawyku pierwszym chodzi o przejmowanie inicjatywy. Osoby, które podejmują działania, zamiast czekać na mannę z nieba są skuteczniejsze i szczęśliwsze. Czyli chodzi tutaj np. o wyciąganie ręki do zgody, inicjowanie rozmów na ważne tematy, godzenie się, przepraszanie, miłe gesty, spontaniczne działania na rzecz bliskich. Badania nt. szczęśliwych związków pokazały też, że im częściej pary podejmują tzw. działania reperacyjne po kłótni (John Gottman), czyli działania na rzecz pogodzenia się, tym większą mają szansę na trwały i dobrze funkcjonujący związek. Nawyk 2 – Zaczynaj z wizją końca Mój Mąż ostatnio spytał mądrze – „Ok, czego nauczyliśmy się z tej rozmowy?”. Myślę też, że warto też pytać siebie przed rozmową, tym bardziej, jeśli temat jest trudny: Po co to robię? Co chcę osiągnąć przez tą rozmowę? (Zgodę? A może chcę tylko przekazać moje zdanie?) Czy to dobry moment na rozmowę? Co stanie się, jeśli nie osiągniemy porozumienia? Czy biorę pod uwagę inne opcje? Jakie jest moje minimum i maksimum w tej sprawie, na które mogę się zgodzić? Nawyk 3 – Najpierw rzeczy najważniejsze Zdarza Ci się czasami zaczynać rozmowę o wynoszeniu śmieci, a kończyć na tym, że „nie zwracasz na mnie uwagi, w ogóle mnie nie szanujesz i na pewno nigdzie nie pojedziemy na wakacje”? Tego się jeszcze uczę: Jedna rozmowa, jeden temat. Najpierw to, co najważniejsze. Szczególnie, jeśli w określonym momencie mamy ograniczony czas na rozmowę. Mamy zgodę w jednej kwestii? Ok, kolejny wątek. Wynika to z różnic między tzw. stylami konwersacyjnymi kobiet i mężczyzn. Świetnie pisze o tym Deborah Tannen w książce „Ty nic nie rozumiesz”: kobiety mogą poruszać wiele wątków w jednej rozmowie, mężczyźni preferują temat po temacie. Ten drugi styl zwłaszcza w konflikcie daje poczucie porządku w rozmowie i zauważania małych sukcesów po drodze. Nawyk 4 – Myśl w kategoriach wygrana – wygrana Czasami w złości zalewają nas emocje tak, że już nie pamiętamy, o co się kłócimy lub jak ważne jest to dla nas, ale chodzi o to, żeby wygrać. Tylko że samo poczucie „wygranej” jest smutne i puste, kiedy przy okazji bliscy odwracają się od nas. Mamy rację, ale co z nią zrobimy? Czy nie chcielibyśmy zamiast tego mieć zrozumienia, poczucia bycia wysłuchanym? „Można mieć żonę albo rację” – usłyszałam od pewnego zakonnika. Postawa wygrana-wygrana to po pierwsze szukanie wartości i potrzeb, które są ważne dla wszystkich stron konfliktu. A potem rozwiązań, które zaspokoją te potrzeby. Nawyk 5 – Staraj się najpierw zrozumieć. Czyli po prostu więcej słuchaj, by rozumieć, co dla drugiej osoby jest ważne w danej sytuacji. Dla mnie najtrudniejszy z nawyków, bo czasami jestem zbyt zajęta…. słuchaniem siebie! Nawyk 6 – Synergia – tworzenie nowych rozwiązań Czasami w konflikcie skupiamy się na czarno-białych rozwiązaniach. Może być tak lub tak. Pamiętacie przykład z wakacjami z tekstu o stylach konfliktów? Jedziemy w góry albo nad morze. Ale może jest jakieś inne miejsce, gdzie dobrze odpoczniemy? Święta u twoich Rodziców albo moich? Może w tym roku spędzimy je u siebie? Synergia to też docenianie różnic: „Widzisz to inaczej? Świetnie! Pomóż mi to zrozumieć„. Bo jeśli nic się nie zmienia po naszej rozmowie, to znaczy, że może nie była to prawdziwa rozmowa. Synergia to angażowanie wszystkich stron konfliktu w jego rozwiązanie. Zawsze dużo dowiaduję się o sobie i innych, kiedy pytam – czego jeszcze możemy spróbować w tej sytuacji? Nawyk 7 – Ostrzenie piły. Było sobie dwóch drwali, którzy ścinali drzewo w lesie. Jeden ciężko i nieustannie pracował, a drugi często robił sobie przerwy. Po całym dniu okazało się, że ten, który robił sobie przerwy ściął… więcej drzewa. Dlaczego? Bo w czasie przerw ostrzył piłę. Covey przytacza tę historię, mówiąc o ładowaniu konta emocjonalnego, czyli zauważaniu i pielęgnowaniu pozytywnych elementów relacji. Czyli jeśli akurat się nie kłócimy, warto chwalić i podkreślać, co druga osoba robi dobrze, jak ważna jest dla nas, co lubimy w naszej relacji. Zbieramy w ten sposób wzmacniające punkty na trudne czasy. Który z nawyków zastosujesz? Jeśli jeszcze nie dostajesz moich błysków, o tym jak lepiej kochać siebie i innych, zapisz się tutaj, znajdziesz tam też bonusowe materiały o dogadywaniu się w rodzinie. W grupie „Rodzina z błyskiem w oku”, pojawiają się też ćwiczenia i live`y, temat na kwiecień: emocje i konflikty (#kwiecien). Szczegóły tutaj.
zalewają nas emocje co to znaczy